czwartek, 19 lutego 2015

Bo kobiety są silne, nadludzko silne

Żona mormona
Irene Spencer


Zanim sięgnęłam po tę książkę o mormonach wiedziałam niewiele, pewnie tyle, ile przeciętny człowiek. Ciekawość kazała mi zajrzeć do tego świata, który intuicyjnie uznałam za zupełnie inny niż mój. Nie zawiodłam się, po pierwsze, książkę czyta się dobrze, szybko, a kolejne strony przerzuca się z ciekawością. Druga sprawa dotyczy już głównej bohaterki, nie zakładajmy, że jest głupia, bo dokonała takich wyborów i ma wszystko na własne życzenie. Piszę o tym dlatego, bo wiem ile razy była w szoku i myślałam, że chyba oszalała, że tak robi. Najważniejsze, żeby zrozumieć jej wychowanie, wiarę, w której dorastała – ona po prostu nie wiedziała, że ma wybór. Kiedy już to do nas dotrze możemy śmiało czytać.


Momentami byłam przerażona, momentami wzruszona, zniesmaczona, pełna podziwu itd, itd. Jednego jestem pewna, Irene jest kobietą silną, w moich oczach heroicznie silną, po pierwsze, bo żyła przez tyle lat w niewyobrażalnym dla mnie układzie, a po drugie, że po tym wszystkim znalazła w sobie wystarczająco dużo siły, żeby jednak wybrać swoje marzenia.

Może gdybym wiedziała więcej na temat mormonów, ta książka nie zdziwiłaby mnie tak bardzo. Jednak to był mój pierwszy kontakt z ich filozofią życia. Ta inność wbijała mnie w fotel przy każdej stronie.

Polecam.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Witaj Gościu. Miło mi, że tu jesteś. Jeśli chcesz, napisz coś od siebie, proszę tylko o kulturę wypowiedzi i szacunek.